
Zauważ, że nie zapytałam, czy „Twoi rywale Cię zatrzymują?”, lecz postawiłam Ci pytanie – „Czy dajesz się zatrzymać swoim rywalom?”. Widzisz różnicę w tych dwóch pytaniach? Nie chodzi o to, co robi Twoja konkurencja, lecz o to, co Ty robisz ze sobą, aby rozwijać się i oferować klientom coraz lepsze rozwiązania.
zacznijmy od początku
Kiedy zastanawiamy się, dlaczego nie osiągamy sukcesów, a nasze finansowe wyniki są gorsze od spodziewanych, jedną z pierwszych myśli jest jakaś wymówka. Albo jest kryzys, albo ktoś zawalił terminy, albo nie ma płynności finansowej, albo …. tysiąc innych powodów, dla których czegoś się nie zrobiło.
Pomiędzy tymi pomysłami, jest jeden szczególny – to nasza konkurencja, branżowi rywale, którzy wbrew nam prowadzą swoje firmy z sukcesami. I oczywiście – „zabierają nam” klientów.
Zaraz potem pojawia się zazdrość, złość, że „im się udaje, a nam nie”. Oraz podejrzenia, że oni na pewno grają nieczysto, ich oferta nie może być uczciwa!
Jeśli myśląc o swoich konkurentach, pojawiają Ci się w głowie takie teorie, weź głęboki oddech, i … Zacznij od początku, czyli od przemyślenia swojej strategii biznesowej i natychmiastowego planu zaradczego.
kto Cię zna? kto wie, kim jesteś?
Zanim osądzisz za swoje niepowodzenia cały świat, odpowiedz sobie najpierw na pytania:
-
- kto jest Twoim klientem?
- jak docierasz do swoich klientów?
- jaka jest Twoja oferta i kto ją zna?
Prawda o Twoich brakach sukcesów może być inna, niż myślisz. To nie jest wina konkurencji, że oni odnoszą sukcesy, a nie Ty. To niestety Twój brak odpowiedniego działania, konsekwencji czy zwyczajnie – wiedzy, powoduje, że nie osiągasz efektów.
Czy zamiast przekonania, że Twoi biznesowi rywale działają na granicy prawa, są nieuczciwi lub zarozumiali przeszło Ci przez myśl, że oni czasem po prostu pracują? Być może oni robią tę magiczną rzecz, której nie robisz Ty – działają?!
Piszę o tym w nieco prześmiewczy sposób, ponieważ ten problem dotyczy mnie bezpośrednio. Miewam czasem (czasem dość często / za często), ten wisielczy nastrój, kiedy chcę swoimi niepowodzeniami obarczyć wszystkie niezależne ode mnie czynniki. Byle tylko nie siebie!
A przecież rozwiązanie tego problemu jest banalnie proste! Wystarczy nie oglądać się za siebie, tylko robić swoje! Każdy ma prawo / obowiązek dobrze wykonywać swoją pracę, dlaczego mam bać się sukcesów innych osób? Dlaczego powodzenie konkurencji ma przyprawiać mnie o bezsenne noce? Przecież wykonuję swoje zobowiązania terminowo, dobrze i w swoim własnym stylu. Skąd więc pomysł, że nie mogę rozwijać się równie prędko lub szybciej, niż moja zawodowa konkurencja?
Rzecz jest prostsza, niż myślałam – to nie moja konkurencja mnie zatrzymuje w moim biznesie, tylko ja sama sabotuję swoje wyniki! Prawda ta jest dla mnie odkryciem ostatniego kwartału.
konkurencja to ma, dlatego ja tym handlować nie będę!
Jako „budowlaniec stron www” mam wokół siebie gigantyczną konkurencję! Każdego dnia na grupach facebookowych czytam, że kolejna osoba odkrywa w sobie pasję web designu.
Początkowo mnie to denerwowało, bo oczywiście – tort czasami jest tylko jeden, a osób mających na niego chęć przybywa. Dałam wprowadzić się w ciemny, straszny las lęków. Przecież każdy woli wykonawcę młodszego, z lepszym PR-em, głośnego i taranującego przeszkody jak walec. Dlaczego miałby wybrać właśnie mnie?!
Ostatnim jednak spostrzeżeniem w tym ciągu myślowym okazało się, że brak oczekiwanych efektów to nie wina mojej konkurencji, lecz moja – bo dałam się zastraszyć. Komu? Samej sobie!
I zaczęłam działać! Zaczęłam szukać klientów inaczej niż dotychczas, zmieniłam swoje nastawienie z uległego – byle tylko zdobyć klienta – na postawę silniejszą. Mówię wreszcie do swoich klientów językiem korzyści.
To, co było dla nie trudne, czyli oferowanie światu tego samego, co inni już maja, stało się teraz moim ćwiczeniem wykonywanym jako rozgrzewka do większych biznesowych wyzwań. Obawa, że nie będę wykonawcą strony, bo ktoś inny oferuje lepsze warunki, piękniejsze kolory lub „gwizdkę z nieba”, już mnie nie przeraża. Teraz już wiem, że pozostali gracze tej branży nie zastanawiają się nad moim dobrostanem, a po prostu działają! Naparzają do przodu nie martwiąc się tym, że Joanna Si! będzie mieć z tego powodu gorszy nastrój.
Uświadomienie sobie tego było dla mnie dobre. Teraz ja sama wyznaczam swoje trendy działania i odnoszę sukcesy zgodnie z własnymi wytycznymi.
A konkurencja? Niech robi swoje, najlepiej jak umie.
Wiesz, że chciałabym w przyszłości napisać książkę? Więcej o moim pomyśle będę mówić w nowym roku. Możesz mi w tym pomóc, dzieląc się w komentarzu swoim spostrzeżeniem na temat tego, czy Ty również masz problem ze swoją konkurencją? Jaki to problem?
Be my Guest!